Ten film jest kolejnym dowodem na to, że tylko Brad Pitt może wcielać się w postacie skrajnie różniące sie od siebie i za każdym razem zagrać fantastycznie! No bo kto inny? Mozna go lubić lub nie ale każdy powinien przyznać, że aktorstwo ma we krwi i za wykonaną robotę należy mu się szacunek. Jeśli chodzi o sam film, to tak jak pewnie jakieś 98% Polaków o bassebolu wiem niewiele, żeby nie powiedzieć nic, ale mimo to tytuł ten mnie wciągnął i bardzo przyjemnie mi się go oglądało. Tak jak wcześniej wspomniałem fantastyczna gra Pitta i sposób w jaki buduje mistrzowski zespół wbrew wszystkim/ dysponując o wiele niższym budżetem niż konkurencyjne kluby.... No i oczywiście świetnie wkomponowana w film piosenka the show :)
Obejrzałem 23 filmy z Pittem, więc wiem o czym mówię. Filmy są inne, ale role podobne. Co nie znaczy, że złe.
Aha. I w każdym filmie grał inaczej? To chyba mało uważnie oglądałeś. Nie ilość, a jakość. ;)
Bardzo uważnie. Choć znaczną większość dawno temu i z tego co pamiętam wcielał się w w wiele odmiennych postaci m.in złodzieja, wampira, oprycha, tajnego agenta, żołnierza a nawet śmierć.... Ciężko zagrać tak samo każdą z nich, a jednak Pitt zawsze jest genialny :)
Pitta da sie ogladac.
Ale zachwyt nad nim jest dla mnie niezrozumialy..gra na ogol silnych pewnych siebie facetow..w tych rolach jest do siebie podobny..
Wspaniala i rozna to jest meryl streep albo leo di caprio
Z Meryl Streep nie miałem okazji oglądać zbyt dużo filmów a co do Leo DiCaprio to zgadzam się w 100%. Nie chce mi się robić zestawienia, ale myslę że tak w czwórce może nawet w trójce najlepszych aktorów na świecie by się u mnie znalazł raczej na pewno :)
Z całym szacunkiem do DiCaprio, ale to akurat Pitt miał dużo bardziej zróżnicowane i zaskakujące role. Nie przypominam sobie Leo w podobnych komediowych rolach jak te Pitta w Przekręcie, Tajne przez poufne czy Bękartach wojny. Akurat pod względem wszechstronności to Pitt jednak lepiej sobie radzi, zobaczymy co pokażą w duecie u Tarantino :)
To sobie zobacz "Zabójstwo Jessego Jamesa...", "Drzewo Życia" bądź "Babel". Trzy zupełnie róźne, wybitne role. W "Moneyball" był akurat rozczarowująco nijaki.
Och..może i masz racje..a może nie..każdy ma swoje fascynacje a moje na razie pozostaną niezmienne..czekam na nowy film gdzie leo zmierzy sie z pittem..sama jestem ciekawa